piątek, 28 kwietnia 2017

W domu.

Wróciłam pierwszego kwietnia.W drodze powrotnej zabrałam do polski menagerkę z mojej knajpki.Auto miałam zapakowane na maksa ,bo nie dość ,że Gosia dała mi torbę do zabrania do polski ,to jeszcze ja,,chomik'' zapasów narobiłam i peugeocik po sam dach był załadowany .Dwa tygodnie z E szybko minęły i trzeba było iść do pracy .Szefostwo bardzo cieszy się z mojego powrotu ,a ja też wolę tu pracować  na miejscu.Tym bardziej ,że atmosfera jest bardzo fajna.No i sprawa bardzo dla mnie ważna ...nie muszę już odliczać ,nie zaglądam w kalendarz prawię ,jakie to fantastyczne. No i co ważne to spełniło się moje marzenie i mam maleńką suczkę .Jest bardzo żywa ,ale zarazem cudowna i daje mi wiele radość .Nie liczy sie to ,że budzi mnie codziennie o 6.00 rano i muszę wstawać i bawić się z nią ,pomijając to ,że po pierwszej w nocy wróciłam z pracy.Czuję się jak matka wychowująca niemowlaka hihihihi.Milka ,bo tak sie wabi jest wyjątkowo grzeczna gdy idę do pracy .Bez problemu zostaje w domu ,hehehe wręcz cieszy się ,że idzie do klatki ,bo wie ,że dostanie chrupeczki ...     Dziś znów przyjeżdża E i będzie długi weekend razem .Cudownie :) W sobotę wypad do Bielawy .Idziemy do nowej knajpki otwartej w miejscu ,gdzie najpierw było kino ,potem dyskoteka.Potem otwarcie fontanny multimedialnej i niedziela znów z dziewczynami na grilu.Szkoda tylko że tak zimno wrrrr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz