wtorek, 20 grudnia 2011

Pakowanie.

Zaczęło się pakowanie prezentów no i moich walizek. Ale przed tym jeszcze piekłam dziś makowce na wigilię dla Karolinki mamy i dla mojej ,no bo ponoć są najlepsze . A ja ich nawet nie spróbuję.
Prezenty pod choinkę już sobie dalyśmy i dla bliskich też poroznosiłam.
Jutro pakowanie reszty rzeczy i zapakowanie ich do auta.
Nie wiem kiedy znów napiszę,bo tam mam problem z dostępem do internetu.
Śniegu mało więc droga powinna nie być taka uciążliwa i trudna jak w ubiegłym roku.
Życzę wszystkim tu zaglądającym
 ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA.

środa, 14 grudnia 2011

Takie małe święto.

Wczoraj miałyśmy nasze małe święto.Nie ,żeby coś wielkiego czym można się chwalić,ale fajnie jak w takim dniu jest inaczej niż zwykle. No i ja to Karolince zapewniłam.
 Zaprosiłam ją na kolację,ale ona nie do końca dobrze się czuła i powiedziała,że wolałaby w domku zjeść.
Zabralam się do prasowania obrusu,postawiłam wielki bukiet z różami na środku stołu,które podarowała mi moja partnerka.Nadszedł wieczór i poszłyśmy do naszej ulubionej pizzerii po pizze na naszą kolację :-)
 Było zimno i żeby pizza nie wystygła zaczełam krzyczeć do Karoli....biegniemy,bo pizza wystygnie.
Nie ważne bylo,Że mamy bliziutko do domu.Wpadł mi do glowy pomysl,by się powydurniać,zeby było śmiesznie.Biegnąc potrząsałam pizzą w prawo i lewo,zacieszając sama z siebie.Myślałam,ze pizza jest w całości i przesówa się lekko obijając o karton ,tym czasem kawałki pizzy tasowły się jak talia kart.
Wiedziałam,ze sos do pizzy w tym momencie nie jest w dobrych rękach i dałam go Karolince.
Ona biegnąc mówiła,że choć raz mogła bym się zachowywać jak dojrzała kobieta,ale mi się to nie zdarza hehehe.Wbiegłyśmy do klatki i po wejściu do domu położyłam nieszczęsną pizzę na meblu,by się rozebrać.A Karola sos położyła na kartonie.Przełożyłam pizzę na stół i odrazu pomyślałam o prasowanym przezemnie obrusie,chwyciłam ponownie za karton i unoisłam go do góry ,żeby zajrzeć pod spód .... i właśnie wtedy znów rozbawiłam nas na maxa,bo sos wylądował na podłodze rozbryzgując się .Na szczęscie zostało jeszcze sporo. Ale otwierając karton znów było kupę smiechu z porozwalanej nieco pizzy.
Pomimo małych moich niefortunnych żarcików kolacja przy świecy
 i czerwonym winie byla bardzo udana :-)))

piątek, 2 grudnia 2011

Listy do M


W środę miałyśmy wolny dzień,bez załatwiania żadnych spraw.
Po wspólnym śniadaniu rzuciłam więc hasło abyśmy gdzieś pojechały.
O...może do Żar do nowo poznanych dziewczyn z Is. Dzwonię i nic,.abonent poza zasięgiem sieci ??? Nici więc z wycieczki do Żar :-( .No to może do kina ? Zapytałam Karolinkę...
Zobaczmy co leci.... ,,Listy do M'' Więc oki jedziemy. Seans był o16.40 .Obliczyłyśmy czas dojazdu i wyszło na to ,że biegłyśmy ,bo dojechałyśmy na ostatni gwizdek. Zdążyłyśmy kupić kubełek popcornu i zająć miejsca. Komedia raczej romantyczna (śmieszna i wzruszająca) i co było miłym dla nas zaskoczeniem z wątkiem branżowym,co wywołało u nas jeszcze większego rogala na buziach. A po wyjściu uświadomiłam sobie,że cała akcja filmu dzieje się w przedziale dwudziestoczterogodzinnym. Ogólnie oceniając ten film,to bardzo nam się podobał. W drodze powrotnej zajechałyśmy jeszcze z wizytą do Karolinki mamy na kawę i przy okazji ze względu na porę odwiedzin dostało nam się też kolacyjkę. Sumując,to dzień fajnie nam się udał. W sobotę wybieramy się do Wrocławia do klubu ,Tolerancja''z kolegami,a w niedzielę mamy imieninki u mojej matuli.