środa, 19 grudnia 2012

WESOŁYCH ŚWIĄT

Życzę Wszystkim wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i oczywiście Szczęśliwego Nowego 2013 roku ,a że trzynastka jest naszą szczęśliwą liczbą więc liczę na to ,ze będzie to naprawdę wyjątkowy rok dla nas i przyniesie nam wiele zmian i samych dobrych rzeczy .
Kocham Cię Karolinko :)


 

czwartek, 6 grudnia 2012

wrocław

Czas wolno płynie a dni mijają . Śnieg za oknem też już leży .To czas kiedy znów zbliża się mój wyjazd .Niby już się pogodziłam,ale najgorszy jest zawsze dzień wyjazdu .Zrobiłam się leniwa i moich postów jest coraz mniej.Może to dlatego,ze nasze życie nabrało własnego tempa.Niezależnego od nas. W czasie mojego pobytu nic sie nie zmieniło(i bardzo dobrze).

Ostatnio poznałyśmy dwie nowe dziewczyny z branży.Ewelinę,ona jest z Bielawy i jej partnerkę Justynę z Opola.Były u nas na kawce i pogadałyśmy .Są bardzo sympatyczne,ale niestety zamieszkały w Opolu . Postanowiłyśmy spotkać się większą grupką we Wrocławiu.Ustaliłyśmy ,ze spotkamy się na rynku w klubie branżowym Cofee Planet i miało nas być dziesięc dziewczyn.Ale z racji,że dniem spotkania był piątek (andrzejki) więc nie wszystkim pasowało i w rezultacie było nas siedem.Było miło i sympatycznie przy kawie ciastkach i piwku.Były nawet tańce wygibańce.Były dziewczyny z Opola,Żar,Lublina,Dzierżoniowa i my z Karolą.

sobota, 27 października 2012

leniwy dzień

Remont garażu zakończony ,jeszcze ze dwie drobne rzeczy ,ale można przymknąć na to oko i powiedzieć ,że zrobione.Kuzyn ma sobie zabrać resztę płytek na działkę i wyłożyć przed altanką,bo sporo mi zostało.Facet mówił ,ze daje mi kilka więcej gdyby jakaś pękła.No a mi z 5m2 zostało .Garaż niczym nie przypomina już poprzedniego,jest tam jak w domu teraz.Przed garażem płytki po całej długości do ulicy.No i brama na pilota.Cieszymy się ,a szczególnie Karola,bo będzie jej wygodniej.Przy tym całym remoncie widać jak ludzie są zazdrośni i zawistni.Było wiele skarg na nas,przez ten remont.A to się jednemu to nie podoba,a drugiemu to....a gdzie jest krawężnik ?pyta mnie pani ze spółdzielni mieszkaniowej.No paranoja,tam krawężnika praktycznie nie było i nie ma.A ja się pytam gdzie są kratki ściekowe?Dlaczego każdy na własną rękę musi się martwić o to by mu nie zalewało garażu?Na co babka mi mówi,że garaże nie należą do spółdzielni.No i tu mnie wyprowadziła z równowagi .To czego pani tu szuka ? spytałam.Babka jak by w pysk dostała ,odwróciła się na pięcie i poszła .No proszę was.Zgroza.Wszyscy mają jakieś Halo.
Sąsiadka obok (zwykle uśmiechnięta) chodzi z muchami w nosie.I powiedziała....cytuję,, no tak zamurowała się a gdzie będzie teraz woda wsiąkać'' Jezu, złośliwi ludzie!!! lepiej było jak nam garaż zalewało i wszystko co napadało do nas zciekało.

A co do dzisiejszego dnia to zima nas nie zaskoczyła,ale prawie dobiła ;)
W seacie wczoraj Karola opony zmieniła na zimowe,więc seacik w ,,kozaczkach''
ale Yariska stoi na letnich oponach i śmiałyśmy się ,że biedna w klapkach stoi.

Przychodzi też do nas często pożyczyć dychę ,albo dwie byłego sąsiada partnerka i widząc ją dziś rano pod naszymi drzwiami w dzinsowej kurtce podarowałam jej puchową kurtkę ,których ja mam sporo.Tak więc dzień zaczęłam dobrym uczynkiem :)))
 

środa, 10 października 2012

remont

Mogło by się wydawać,że kobiety mają lepiej,bo to nie one robią remonty.
I tak też jest.Mamy najętych robotników, którzy to za nas robią.Ale to tylko pozory.
Wszystko jest na mojej głowie,by wszystko grało.A do tego oni mnie pytają....,,to jak robimy''.
Tak jak ja bym miała jakiekolwiek pojęcie o utwardzaniu gruntu.
Niech pani nam dokupi klej,,mapej 4 worki''.Prosta sprawa.Nie zabrałam telefonu,bo wybierałyśmy się na basen.Wchodzę do sklepu pewna siebie i mówię ...poproszę klej 4 worki(mapej),a facet się mnie pyta ,,jaki'' i tu widzi moje wielkie oczy :0  .Jak to jaki ??? ...elastyczny ,pół elastyczny,czy zwykły? wziełam zwykły i na szczęście okazał się wystarczający,ale facetom wydaje się,że to takie proste.Dziś pytali mi się czy mam taczkę .No tak i trzymam ją w szfie w pokoju hehehe
Na jutro musiałam kupić płytki,załatwić tłuczeń ,mieszankę cementową i podsypkę,a do tego pożyczyć przyczepkę i załatwić samochód z hakiem.
Podsumowując to wszystko,to wcale nie jest łatwo,a Wy jak macie z takimi remontami?

wtorek, 2 października 2012

i znów w domu

Czas mojego pobytu w pracy jakoś minął.Nie pisałam,bo nie mam tam zbyt wiele czasu wolnego,a jeśli był,to chodziłam na grzyby do lasu,bo to uwielbiam,robiłam różne rzeczy, na które nie było czasu o zwykłych porach dnia.No i już dwa tygodnie jesteśmy znów razem.Zaraz po moim powrocie ,były przygotowania do wesela.Ślub brała Karolinki kuzynka,ale ja musiałam zrobić paznokcie ,włoski i skoczyć na solarium,bo nie przypominałam siebie po emigracji hehehe.Ślub był w górach, więc jak to się mówi u górali.Było bardzo fajne wesele.Piękna para młodych,śliczna sala,pyszne jedzenie i dobra zabawa.No i następna część rodziny dowiedziała się o nas :)
Rodzina dalsza oczywiście ze strony Karolinki,ale jak zwykle spotkałyśmy się z pełną aprobatą.Po weselu też pojechałyśmy do Zakopanego,bo było blisko.
W domu spotkałyśmy się z moją rodzinką i Karolinki też,było kilka wyjść do restauracji,czy zwykłych spotkań przy kawie w domu i czas mija jak zwykle bardzo szybko.Nie wspomnę o obiadkach u teściowej :) Dowiedziałam się,że mojej bratanicy,która mieszka w Nowym Jorku dwa dni temu urodziła się śliczna córeczka.A wczoraj znów że zmarła jedna pani w Kroliny rodzince i jeden pan w mojej,ale to tak daleka rodzina,że w sumie nie idziemy na pogrzeb.Pojechała Karolinki babcia tylko.Teraz zrobiła się jesień i od wczoraj grzeją w koncu w centralnym,bo do tej pory w domu siedziałyśmy przy elektrycznym piecyku lub pod kocykiem.No ale teraz jest już cieplutko.
Zaczełyśmy też od dziś robić remont w garażu,takie ceny są na wszystko,że masakra.Ale jak już będzie zrobiony,to będzie super,bo drzwi miałyśmy takie stare,ze prawie wypadały.
A w piątek jeszcze spaliło się pół firmy mojemu bratu,pożar dogasili dopiero dziś od piątku.Spłoneło bardzo dużo pieniędzy ,ale myślę,że jakoś sobie poradzi mój brat.Nie będę opisywać tu zbyt wiele,bo wszystko można w necie znaleźć,a z drugiej strony ,to nie chcę opisywać tu za wiele na ten temat.
To tyle nowinek u nas,reszta jest bez zmian.

wtorek, 19 czerwca 2012

Wyjazd :(

Nadszedł dzień mojego wyjazdu do pracy, Nic dodać nic ująć !
Jednym słowem znów się pakuję i wyjeżdżam na trzy miesiące.

środa, 13 czerwca 2012

3 lata

Trzy lata minęły od pierwszego naszego spotkania i to jest piękne,że wszystko między nami nadal świetnie się układa.Cieszy mnie bardzo ostatnio spędzony czas razem ze względu na to,że obie jesteśmy ,,bezrobotne'' i z pozoru na złą sytuację ona bardzo mi odpowiada.Możemy razem spędzać czas w dosłownym tego slowa znaczeniu 24/24.Karolinkę kocham ponad wszystko na świecie i jestem bardzo szczęśliwa.Dziś rano do śniadania dostałam śliczny prezent w postaci portwela,bo od dawna Karola nie mogła mnie namówić na zmianę starego i sprawę szybko załatwiła.Portwel jest naprawdę super.(dziękuję Kochanie).Z tej okazji jedziemy do Wrocławia do restauracji,gdzie jadłyśmy nasz pierwszy wspólny obiad.Wtedy Karola zamówiła jej ulubione pierogi ruskie,a ja chciałam być miła i też zamówiłam to samo. Pamiętam,że było miło i trochę wtedy się stresowałam.
A może nie był to stres lecz dziwne dla mnie do wytłumaczenia uczucie.Pamiętam,że było cudownie.
Tak w życiu codziennym, jeśli chodzi o wszelkie preferencje jesteśmy dwoma przeciwieństwami w wielu kwestiach,ale zawsze potrafimy się dogadać prawie bez słów.Lubimy na przykład co innego jeść,ale zwykle jemy razem to samo.W domu też na co dzień dzielimy się obowiązkami jakoś tak bez większego problemu.Ja na przykład lubię gotować więc Karola jak już wchodzi do kuchni,to tylko po to by mi poprzeszkadzać.Ale ja to bardzo lubię.Ona za to lubi prasować.I tak wygląda mniej więcej nasze życie.Mamy też dużo wspólnych ulubionych zajęć i zainteresowań,A jak nie ,to zarażamy się nimi,jak na przykład ja namówiłam Karolę na grę w bilard i już nie źle jej idzie,a ona mnie nmówiła na jazdę konno i też daję radę.Obie lubimy samochody ,choć marki aut już nie i tak to z nami jest.Mogła bym pisać przecież tak bez końca,ale stało by się to nudne i zajeło by mi wiele czasu ,a ja muszę się szykować do wyjścia na obiad.Zmykam więc ...

sobota, 19 maja 2012

Kraków/Zakopane


Mały wypad.
Wcześnie rano wyjechałyśmy z Bielawy, by jak najwięcej z tego wyjazdu skorzystać.
O 6.30 więc wystartowałyśmy z zapakowanym bagażnikiem ,bo moja żona bierze zawsze wszystko i jeszcze więcej hehehe .Ok godziny 9.00 byłyśmy już w muzeum w Oświęcimiu, gdzie zwiedzanie strasznie nas poruszyło. Te historie o heroicznej walce o przetrwanie, ten widok pamiątek i całego obozu jest bardzo przykrym widokiem, ale w planach miałyśmy jego zwiedzanie. Mnie osobiście bardzo interesują czasy wojenne.
Stamtąd pojechałyśmy do Inwałdu gdzie zwiedzałyśmy miasteczko miniatur. Było tam ładnie, ale trochę małe te budowle. Żeby zrobić sobie fotkę musiałam bardzo uważać, żeby nie zasłonić budowli plecami hehe.
Weszłyśmy tam z Karolą do pałacu strachów, na prośbę Karoli, a potem cały czas szła tam przyklejona do mnie z zamkniętymi oczami -moja odważna kobieta !O godzinie 14.00 byłyśmy już w hotelu w Krakowie. Szybko się wyszykowałyśmy i poszłyśmy na obiad na miasto i zwiedzać Kazimierz. Postanowiłyśmy wejść do branżowej kafejki ,,Młynek''. Było można tam też coś zjeść, więc Karola zamówiła jak zawsze naleśniki, a ja postanowiłam spróbować czegoś nowego. Wybrałam ,,samsony''z farszem warzywnym(pierogi żydowskie).
Karolinka zjadła pysznego naleśnika ze serem i polewą, a ja dostałam niejadalne wręcz pierogi brrr ohyda.
Zmieniłyśmy lokal i zjadłam przepyszne gołąbki z ziemniaczkami i sosem grzybowym. Porobiłyśmy trochę zdjęć i wróciłyśmy zmęczone do hotelu. Odpoczęłyśmy trochę i wybrałyśmy się do klubu branżowego KOD na Kazimierzu na występ drag queen ,gdzie było trochę drętwo, ale sam występ mi się podobał.
Wróciłyśmy około1.00 w nocy.A rano w niedzielę już szłyśmy na Wawel. Zwiedzałyśmy komnaty, wieżę widokową i jamę smoka wawelskiego. Potem w planach miałyśmy rejs statkiem po Wiśle, a że pogoda była cudowna ,więc i rejs był udany. Potem zjadłyśmy obiad na starym rynku .Obiadek był wyśmienity.
Popołudniu umówiłyśmy się pod kościołem Mariackim z dziewczyną poznaną na Is .Marta okazała się fajną i interesującą osobą. Pochodziłyśmy po barach i pogadałyśmy o wszystkim. We wtorek rano już pojechałyśmy do Zakopanego, gdzie już czekali na nas Seba ze swoim partnerem Tomkiem. Śmiechu było sporo już przy samym spotkaniu, bo okazało się, że jakaś stara góralka źle ich pokierowała i droga do hotelu im się sporo przedłużyła. Niestety padało cały dzień więc zwiedziliśmy ,,dom do góry nogami''- wrażenia niesamowite. A potem od knajpy do kawiarni i na bilard się wybraliśmy ,żeby czas jakoś zleciał. Wtorek już była fajna pogoda więc nad Morskie Oko się wybraliśmy. Część drogi jechaliśmy bryczką. Było jak zawsze śmiechu co nie miara.
W środę odwiozłyśmy Sebę i Tomka na PKS i poszłyśmy jeszcze połazić na Krupówki. Wieczorem wróciłyśmy do domu ...zadowolone z wypadu .

środa, 18 kwietnia 2012

Już w domu.


Jestem już w domu i to jest najwspanialsze,choć ominęły mnie święta Bożego Narodzenia i Wielkanocne,które musiałyśmy spędzić osobno ,to jakoś w minutę po wejściu do domu zapomniałyśmy o złych chwilach i prawie wszystko wróciło do normy.
Teraz staramy się załatwić trochę zaległych spraw i spotkań. Ja w poniedziałek miałam mały zabieg we Wrocławiu i jakoś powoli rana się goi. A jutro mamy mały wyjazd który zaplanowałyśmy już spory czas temu. Jedziemy do Zielonej Góry gdzie mamy spotkać się po raz pierwszy z parą dziewczyn poznanych na IS,a w piątek wybieramy się na imprezę tam na miejscu. Mamy jeszcze w planach wyjazd do Krakowa i Zakopanego,ale o tym może już Karolinka napisze.
Tak więc jestem w domu,odpoczywam i cieszę się każdą chwilą spędzoną razem.

środa, 21 marca 2012

Pierwszy dzień wiosny .


Tak dziś pierwszy dzień wiosny,albo jak kto woli ,,dzień wagarowicza''.
A to wszystko oznacza,że bardzo mało dni zostało do mojego powrotu do domu :-)
Czas jest naszym panem i rządzi nami,jak chcesz by mijał szybko,to on zwalnia tempo,
gdy chcesz,by stanął w miejscu...on goni ! Tak to już niestety jest. Ale jedno jest pewne,że się nie zatrzymuje ,ani nie cofa,wciąż idzie do przodu. Powiecie....przecież ja to wiem! Ale moje myśli skupiają się tutaj nad tym bardzo często i zadaję sobie setki razy dziennie ,to pytanie,kiedy nadejdzie dzień,gdy wsiądę w auto i pojadę do domu wreszcie !
A tak od innej strony,to chcę Ci napisać Kochanie,że bardzo Cię Kocham,
i zrobię wszystko,byś była szczęśliwa,spokojna i bezpieczna przy mnie.

środa, 22 lutego 2012

inernet


Dwa miesiące minęły już od mojego wyjazdu.
Pierwsze godziny,dni ,tygodnie osobno były bardzo trudne.
Byłam przyzwyczajona do Jej obecności ,a tu z dnia na dzień znajduję się wiele kilometrów od Niej. Po przybyciu na miejsce okazało się ,że nie działa mi nawet internet ,który podtrzymywał mnie na duchu. Wpadłam w rozpacz. Zaczęłam płakać i mówić sama do siebie ….jak to jest ,że nawet to mi nie działa. Nic nie mogłam zrobić. Wściekłość.
Zadzwoniłam do Karolinki,że dojechałam szczęśliwie i że internet mi nie działa. Zaczęła mnie uspokajać ,jak zawsze opanowana moja kochana żona. Po kilku dniach udało mi się odzyskać dostęp do internetu. A od dwóch tygodni mam własny internet.
Teraz rozmawiamy nawet trzy razy dziennie i jakoś dni lecą szybciej.
W pracy ,jak w każdej jednej jest różnie ,ale ogólnie mogę powiedzieć,że mam dobrą pracę.
Jedynym minusem jest rozłąka,której chyba nigdy nie nauczymy się znosić bez bólu i łez.
Niestety ja wracam dopiero po Wielkanocy i najgorsze jest to,ze dni które mijają-uciekają bezpowrotnie. Miłość nasza nie gaśnie pomimo braku siebie i wielu innych chwil o których marzymy obie. I muszę się przyznać ,że kocham Cię z każdym dniem coraz mocniej Karolinko.

Z innej beczki....
Jak ostatnio jechałam samochodem i wcale nie szybko,bo jednak przebywam w Alpach i zakręty nie są tu zbyt fajne,to wpadłam w poślizg i obróciło mnie o 90 stopni i wylądowałam na przeciwnym pasie,dodałam gazu i jak gdyby wracałam. Adrenalina podniosła mi się w pół sekundy na maksa. A ludzie w samochodach za mną klęli pod nosem,bo myśleli,że zrobiłam to specjalnie.
Że tak brawurowo zawróciłam. A ja prawie seacika rozwaliłam :-(