wtorek, 16 grudnia 2014

Jesienna pogoda.

Witam .
Bardzo bym chciała ,aby mój blog nadal istniał, więc napiszę znów kilka słów.
Zawsze coś się dzieje ,ale nie zawsze pamiętam ,żeby pisać .
Wiosną kupiłam szczeniaczka chihuahua i była wielka radość .

Pojechałam na sezon letni i po powrocie ,było superowo.
Raja ,bo tak ją nazwałyśmy rosła na wspaniałą suczkę .Była mądra ,poukładana i bardzo przywiązana do Karolinki .I właśnie to było wspaniałe ,bo w końcu miała takiego pieska o jakim marzyła ,aż do felernego dnia kiedy w naszym podziemnym garażu pirat szalejący nam ją przejechał .
Było wiele płaczu i wielka rozpacz,ale psiaka już nie ma... :(   .Potem ukradli Karoli rower z którym wiązała wiele wspomnień. Rower dało się kupić nowy ,ale z psiaczkiem jest gorzej .Pozostała jakaś wielka pustka. Teraz Karo bierze zwierzątka na ,,przechowanie''.Obecnie mamy kotkę na 8 dni .Szybko się u nas przyzwyczaiła i rozgościła .
A miedzy nami jest super nadal się kochamy .Trafiły się gorsze dni,ale udało nam się nie zniszczyć naszego związku .

niedziela, 4 maja 2014

Czas

We Wrocławiu czas szybko i miło upływa . Teraz Karola ma urlop i razem ciągle coś robimy. Jednego dnia byłyśmy na otwarciu sezonu na fontannie multimedialnej ,jednej z największych w Europie i chyba najpiękniejszych. Już od dawna chciałam ją zobaczyć ,ale spektakle te najfajniejsze były zawsze o 22.00 ( potem powrót do Bielawy ) więc do tej pory nie mogłyśmy się wybrać ,a teraz to chwilka i już byłyśmy. Było cudownie z fajerwerkami nawet, że przez chwilę wyobraziłam sobie wspólnego sylwestra z Karolą (którego od lat nie spędzałyśmy razem).Teraz były też imprezy z okazji kanonizacji papieża i jeszcze do tego rekord gitarowy zorganizowany w rynku . Ciągle coś się dzieje :).  Byłyśmy jednego wieczoru też na dyskotece branżowej i spotkałyśmy nawet jednego znajomego kolegę . Bardzo często jeździmy na rowerkach i poznajemy coraz bardziej Wrocław , który jest interesujący i bardzo duży. Wczoraj ze względu na nieciekawą pogodę zaprosiłyśmy do nas kilka dziewczyn i było bardzo śmiesznie i miło ,a potem jeszcze zgadałyśmy się na dziś na granie w piłkę i słowa dotrzymałyśmy ...był niezły mecz :)  A we wtorek czeka na nas wycieczka do Krakowa.

środa, 16 kwietnia 2014

Na całkiem nowym mieszkaniu.

W pracy było stresująco jak zawsze i jak zawsze nowe dziewczyny w pracy. Okazały się jednak w miarę ,choć były to włoszki.Śniegu tej zimy było strasznie dużo,mówiło się o ok 15 metrach sumując całe opady ,zasypani byliśmy po uszy hehehe.Yariskę chyba z 7 razy szukałam,bo była tak konkretnie zasypana ....


Dzień mojego powrotu był pełen adrenaliny ... na dodatek zaczęło znów sypać i nie wiedziałam jak się rano stamtąd  wydostanę .Poprosiłam szefa ,wsiadł na traktor o 21.00 i odśnieżył drogę do miasta. Spakowałam się i wyjechałam, ale musiałam czekać do rana ,bo miałam jeszcze sprawy biurowe do załatwienia, a potem w drogę .Wyjechałam o 9.00 i o 21.00 dojechałam. 

Na dole czekała już Karola otworzyła bramę i wjechałam do garażu .Po chwili byłyśmy już w mieszkanku ,które jest naprawdę idealne. Karola z wykończeniem i urządzeniem go spisała się na medal .Zważając na to ,ze pieniędzy nie było wystarczająco. Troszkę mniej zadowalająco spisała się brygada, no ale nie ma tragedii.  Teraz czeka nas Wielkanoc w nowym mieszkanku.

Karola miała guza na jajniku i udała się nie tak dawno na kontrolę. Okazało się że guz zanikł .Ta wiadomość była najwspanialszą jakiej mogłam oczekiwać .  U mnie zaś gorzej,bo miałam 2 zęby do ,,naprawienia'' i jeden do wyrwania....Zawsze bałam się tego momentu ,bo od zawsze miałam słabe zęby .Nie wyobrażałam sobie koronek , mostów ,a już w szczególności protezy.Bez namysłu zdecydowałam się na implant (decyzja była trudna jedynie ze względu na koszt i niekomfortową na tą chwilę dla nas sytuację finansową) .Miałam też okropnego stracha więc kazałam wyznaczyć najbliższy możliwie termin i dziś rano miałam zabieg. Nie ma czego się bać .już po godzinie jadłam naleśniczki a sam zabieg bezbolesny w 100% .


  
 
Nasza nowa kuchnia :)