sobota, 12 grudnia 2015

Czas przedświąteczny a jakiż smutny .

Zawsze uważałam,że czas przedświąteczny jest fascynujący,prawie lepszy niż same święta.
Wracając pamięcią do zeszłego roku ,który był wyjątkowy ,bo pierwszy raz ten czas przedświąteczny miałyśmy na nowym mieszkanku ,Kiedy to ,nawet Karolinka zdecydowała się by to uczcić . Zaczęły się poszukiwania choinki,kupowanie bombek ,światełek i w końcu prezentów. Teraz nie potrafię się odnaleźć w mojej nowej sytuacji.Drażni mnie wychodzenie do sklepu ,bo nie mam nic do kupienia .Nie ma najmniejszego śladu w domu,że nadchodzą święta. Żenujące to jest ,ze tak się starałam ,by miała wszystko ,by była szczęśliwa,a jednak okazuje się ,że nie sprostałam jej oczekiwaniom. Nie o to chodzi ,że dawałam jej za mało miłości chyba ( jak mi się wydaje) tylko o to ,ze byłam złośliwa i wytykałam jej różne rzeczy .Okazuje się ,że nie byłam bez wad jak by się chciało . Jestem teraz sama tak jak sobie zasłużyłam na to ,a Karo wolna jak chciała być . Dlaczego życie jest takie okrutne.Dlaczego jak się ma co się chciało ,chce się więcej .Dlaczego nie wystarczy to co się ma .
Jedyne chwile szczęści dają mi wspomnienia i tego nikt mi nie odbierze .

poniedziałek, 7 grudnia 2015

HAH wrocław

Trudno mi coś naskrobać . Kiedyś inspirowała mnie Karolinka . Teraz okazuje się że nie pasujemy do siebie ...no powiedzcie sami ,jak mam sobie z tym poradzić jak to tak bardzo boli .

czwartek, 19 listopada 2015

koniec bajki

Minęło sporo czasu ....ostani post napisałam bardzo dawno temu .Ból po Rajanku nadal został.Dni mijały w szczęściu i miłości .Pomijając czas moich wyjazdów do pracy.Karola w nowej pracy miała koleżanki ,które mają koty.Nasłuchała się i kupiła kota....
Nazwała ją Kofi .....   nie mogła sie jej doczekać ...kiedy pojedzie po nią do hodowli.Liczyła tygodnie,dni i godziny....Kofi okazała się kociątkiem fantastycznym .Była idealna ,kochana i śliczna.
Gdy wróciłam po ostatnim sezonie wszystko sie posypało....:( Karola oznajmiła mi ,że nie potrafi już ze mną być ....prawie umarłam.Miałyśmy plany...Marzenia...Wyjazd od Berlina na koncert Madonny .Ale ja już w tym nie biorę udziału.Już mnie nie ma w jej planach i życiu. Kocham ją nad życie . Ale nie potrafiłyśmy rozmawiać i z dnia na dzień było coraz gorzej .Wyprowadziła się i zostałam sama.Kofa się pozbyła bez mrugnięcia okiem ,mnie też :(. Teraz nie wiem jak mam się odnaleźć w tym wszystkim. Wiem ,że zawiniłam,ale żadna z nas nie jest chyba bez winy.Dla mnie nie były to preteksty by rozwalić ponad sześcio letni związek.Kocham ją i nie wiem co z sobą zrobić :(