poniedziałek, 6 lutego 2017

o mamusiu

Jej o ilu rzeczach można by pisać ,ale nie zawsze się chce . Dni lecą ,bo muszą i dobrze nawet. Ale ta praca mnie stresuje bardzo.Nie będę opisywać wszystkiego ,ale pojechałam dziś po ludzi na stok i w drodze bus się zaczął palić ....eh... biedna ja ...gaśnicy nie ma ...płomień jest ...przy takiej ilości plastiku i tapicerki to minuty są i auta by nie było.Zaparkowałam i ,,obczajam '' no tak płomień ...hehheh teraz się z tego śmieję ,ale drżałam jak oszalała . Dmucham ,raz ,drugi ,trzeci ....ufff udało się zgasł płomień .Potem w kuchni ,,zacieszali '' ze mnie ,ale nie było to miłe .wszystko dobre co się dobrze kończy .Całą resztę ogarnia moja koleżanka Olcia . Gdyby nie ona już bym zginęła . A całą moc przetrwania daje mi moje kochanie eh .Dziękuję E.P.